jeanetelife

ŚLUB NA GŁOWIE

Wracam, do Was z tematem ślubnym. Wiem, że duża część z Was czekała na ten wpis. Ja się bardzo cieszę, że mogę jeszcze raz wrócić wspomnieniami do tego dnia. Zastanawiam się tylko od czego tu zacząć, ale najlepiej od początku!

Ogromną pomocą przy organizacji wesela oraz w dniu ślubu była dla nas Patrycja z Wedding Art & C. Przesympatyczna, zawsze uśmiechnięta, pozytywnie nastawiona, nawet w tych stresujących momentach. Działała kojąco, jak melisa na moje nerwy i stres. Ten dzień jest na tyle ważny, że zapada w pamięci na całe życie. Każda z nas chciałaby, aby wszystko odbyło się perfekcyjnie zgodnie z planem. Cudownie jest mieć obok siebie kogoś kto swoim perfekcyjnym okiem zadba o najmniejszy detal. Nasz ślub to było jeszcze większe wyzwanie, ponieważ na początku czerwca zaczęliśmy całe przedsięwzięcie. Więc mieliśmy niecałe 4 miesiące na realizację!

09.09.17 zaczął się dla mnie przed 5 rano! Obudził mnie hałas imprezujących gości hotelowych, którzy postanowili o 4:45 poczuć się jak na stadionie i zaczęli trąbić na wuwuzeli. Muszę przyznać, że nie był to wymarzony dźwięk tego poranka. Jak tylko otworzyłam oczy, postanowiłam sprawdzić pogodę, ponieważ przez ostatni tydzień każdego dnia padał deszcz. Było szaro, buro, paskudnie! Temat pogody sprawiał, że stresowałam się dużo bardziej. Nie miałam w planach okrycia wierzchniego ani białej parasolki. Natomiast tej soboty, od samego rana świeciło słońce! To niesamowite, że właśnie na ten jeden dzień pogoda była wymarzona, ale wiem, że to zasługa mojej świętej pamięci Babci ❤

Nie obyło się tego dnia bez kolejnych niespodzianek! Ksiądz udzielający nam ślubu spóźnił się do Kościoła 15 minut. Czas oczekiwania na Księdza przed ołtarzem, bezcenny! Dodam, że nasz ślub był na 15, a na 16 był już zaplanowany kolejny!

Kolejny psikus to znikający szampan Moët, którego otrzymaliśmy w prezencie, a na sam koniec przyjęcia zaginął w tajemniczych okolicznościach! Całe szczęcie kilka tygodni później wrócił w nasze ręce. Świetna pamiątka, która będzie z nami przez lata czekała na wyjątkową okazję. Od lampki szampana Moët również zaczęliśmy nasze przyjęcie. To był chyba jedyny moment wytchnienia i celebracji chwili na hotelowym pomoście w blasku zachodzącego słońca.

Jedną z pierwszych rzeczy, którą wybraliśmy jednogłośnie, były obrączki. Od zawsze wiedziałam, że to musi być prosty klasyczny model.. Idealne, w białym złocie znaleźliśmy w Apart. Jedynym urozmaiceniem jest laserowy grawer, który jest bardzo wyraźny i trwały. Nasz wybór znajdziecie tutaj (APART Model 102).

Wszystkie słodkości, które zobaczycie poniżej wykonała dla nas Urszulka. W 200% odzwierciedliła moje wyobrażenie o Słodkim Stole. Wszystkie kolor zostały zachowane zgodnie z motywem przewodnim Tiffany. Cake popsy w jej wykonaniu to jedna z najlepszych słodkości jakie jadłam. Musicie spróbować!

Wyjątkowy napis LOVE udało się wypożyczyć w ostatniej chwili! Po zgaszeniu świateł nadawał super klimat. Gdybyście chcieli takie literki u siebie to zdecydowanie polecam Letters 4 rent, których siedziba znajduje się pod Warszawą. O oprawę florystyczną zadbał Andrzej z Flora Concept, na którego zdecydowałam się tydzień przed ślubem! Już po wszystkim śmiałam się, że On był mi przeznaczony i to na Niego właśnie czekałam. Wizjoner i perfekcjonista w każdym calu! Rozumieliśmy się bez słów! Marzyło mi się połączenie eukaliptusa z białymi kwiatami. Postawiliśmy na różę, hortensję oraz eustomę. Przesyłka ze świeżymi kwiatami przyszła w dniu ślubu do hotelu. Chyba nie ma piękniejszej dekoracji niż świeże, pachnące kwiaty. A w moim bukiecie ślubnym zakochałam się od pierwszego wejrzenia!

Dekorację kościoła wrzucę w kolejnym poście. Każdy post w tematyce ślubu możecie wyszukać przez kategorię „WEDDING” na blogu. Papeterię oraz zaproszenia wykonała dla nas firma Papierove. Post z zaproszeniami znajdziecie tutaj, Jeżeli macie jakieś pytania to dajcie znać w komentarzach. Obiecuję, że odpowiem na każde!

PHOTOGRAPHY: http://weddingstudios.pro/

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.