jeanetelife

HISTORIA MOJEGO PORODU

Wiem jak dużo z Was czekało na ten wpis, dlatego należy Wam się szczere przepraszam! Dziś mija trzeci tydzień od tego wielkiego wydarzenia, o którym mam zamiar odpowiedzieć i muszę przyznać, że od wtedy wszystko się zmieniło! Oczywiście na lepsze, ale żeby móc pozytywnie spojrzeć na to potrzeba cierpliwości i czasu. Czasu, który goi rany (dosłownie i w przenośni), uczy nas rodzicielstwa w praktyce, nie teorii oraz daje możliwość poznawania siebie. No dobra, ale dlaczego dopiero dziś znalazłam czas i siłę na napisanie tego wpisu? Może najlepiej będzie jak zacznę od początku. Pamiętajcie, że nie jest to wpis mający na celu w jakiś sposób Was przestraszyć! To tylko opowiedziana szczerze historia mojego porodu. P.S. Na koniec odpowiem Wam na pytania, które dostałam od Was na Instagramie. Temat porodu w szpitalu Medicover wzbudził u Was duże zainteresowanie.

W poniedziałek 26.03.18 chwilę po północy zaczęłam odczuwać ogromne parcie na pęcherz! Takie, jakiego nigdy nie miałam. Co 10 minut musiałam wstawać do toalety, a co za tym idzie nie udało mi się zmrużyć oka nawet na chwilę. Wiedziałam, że coś dziwnego się ze mną dzieje! Czułam wewnętrzny niepokój i przeczucie, że coś się wydarzy. I tak po 02:00 poczułam jakby w środku, we mnie coś pękło! Chwilę później odeszły wody, a więc wiedzieliśmy, że czas na prysznic i ruszenie do szpitala. Skurcze zaczęły się zaraz po przyjeździe do szpitala. Po wykonaniu badań, rozgoszczeniu się w świetnie urządzonym pokoju, o godzinie 8:30 Położna Karolina zaprosiła mnie na salę porodową. Całą ciążę czekamy na ten moment, ale kiedy tam idziemy, tak naprawdę nie mamy pojęcia co nas czeka.

Jeżeli chodziłyście na siłownię, to ja porównałabym to do takiego najtrudniejszego treningu w życiu, z trenerem personalnym, którym jest Położna. To ona ma pomysł na ten „trening”, proponuje nam ćwiczenia, pozycje, które musimy sprawdzić na sobie i wybrać taki zestaw, który nam będzie najlepiej odpowiadał. Filmy pokazują nam porody w jednej klasycznej pozycji na łóżku, a życiu wygląda to zupełnie inaczej. Skorzystałam z możliwości znieczulenia, bez którego wiem, że nie dałabym rady. Znieczulenie było niezbędne do naładowania baterii przed ostatnim etapem porodu. Podczas którego musimy dać 200% swoich możliwości, aby Noworodek sprawnie pokonał drogę przejścia przez kanał rodny. Podzielam opinię, że doświadczona, współczująca Położna to połowa sukcesu! Jej słowa motywowały do działania. Przez cały czas czułam się bezpiecznie i komfortowo. I pokuszę się o stwierdzenie, że poród, nie jest taki straszny, jak go malują! Pod warunkiem, że czuwają nad nim profesjonaliści. Sara przyszła na świat o 14:30! Waga 3510, wzrost 53 cm. Rodziłam ponad 12 godzin.

Mimo że w Medicover nie mieliśmy dedykowanego Lekarza (prowadziłam ciąże poza Medicover) oraz Położnej to wiem, że Położna Karolina Świętochowska spadła mi z nieba! Od początku złapałyśmy wspólny język, a plan urodzenia „przed obiadem” został osiągnięty! Całą noc marudziłam, jaka jestem głodna! Kolejnym Aniołem, którego spotkałam na swojej drodze jest Dr n. med. Ewa Kurowska, którą miałam okazję poznać podczas mojego pobytu w szpitalu. Pamiętam Wasze pozytywne opinie na temat Pani Doktor. Profesjonalna, opiekuńcza, współczująca! Bardzo mi pomogła, za co z całego serca dziękuję (może kiedyś to przeczyta, kto wie?!).

W życiu jednak musi być równowaga i nie może być zbyt kolorowo! Najgorszym wspomnieniem jest dla mnie początek połogu. Ten etap zaskoczył mnie wszystkim objawami! Niestety po godzinie 20 doznałam krwotoku z dróg rodnych. Wynikał on z niedostatecznego obkurczenia się macicy. Straciłam ogromną ilość krwi, która pozostawiła po sobie anemię i konieczność przetoczenia trzech jednostek krwi. Skutkowało to dłuższym dochodzeniem do siebie, dlatego też musiałyście tyle czekać na ten wpis. Miałam dużego pecha, bo spotyka to 5% rodzących. Kolejne dni też nie były wesołe, ale o tym może w kolejnym poście. Chcecie poczytać o połogu z mojego punktu widzenia? A może jest coś jeszcze, co Was nurtuje? Piszcie w komentarzach!

Poniżej obiecane odpowiedzi na pytania:

Ile kosztuje poród i czy jest wart swojej ceny?

Pakiety porodowe obecnie trochę się zmieniły. Możecie je dopasować indywidualnie do swoich potrzeb. Więcej możecie przeczytać na ich stronie https://porody.medicover.pl. Troska, komfort i bezpieczeństwo podczas porodu są bezcenne. Wiem, że jeżeli przyjdzie mi urodzić kolejne Dziecko to tylko tam.

Czy w szpitalu Medicover pokój jest w pełni wyposażony w produkty niezbędne do higieny Mamy i Dziecka?

Do dyspozycji Mamy i Maluszka są maty higieniczne, pieluszki, krem na odparzenia, podkłady poporodowe. My większość produktów mieliśmy w torbie, ale przyznam szczerze, że nie korzystaliśmy. Szpitalne produkty były dobrej jakości, codziennie uzupełniane, więc w cały zamieszaniu zapomnieliśmy o tym, co mamy ze sobą!

Czy mieliśmy dedykowanego Lekarza oraz Położną?

Tak jak napisałam wyżej Położną poznałam w dniu porodu. Ciąże prowadziłam u lekarza spoza szpitala Medicover.

Czy to był poród naturalny i czy doszło do nacięcia krocza?

Tak rodziłam naturalnie. Temat nacięcia krocza był poruszony przez Położną przed rozpoczęciem porodu. Chyba jak każda z kobiet zależało mi na ochronie krocza, natomiast w ostatnim etapie porodu, Położna zdecydowała się naciąć krocze, ponieważ wymagała tego sytuacja.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.